15 października 2013

Kluczoserce?




(Nowa tabliczka malarska + akryle) + trochę wolnego czasu*brak motywacji do robienia czegokolwiek = nowe rzeczy na blogu

Uwielbiam oglądać dokumentacje procesów twórczych-  kolejnych etapów szkicowania, rysowania, zamalowywania, rozświetlania, czy innych ekscytujących rzeczy- zatem kiedy tylko o tym pamiętam, sama się za to zabieram. :)
Czy teraz pamiętałam...? Taaaaaak!... (chóralne i psychodeliczne okrzyki entuzjazmu)

Zatem, jak to się utarło, zaczynam nie od końca lecz od początku: kluczoserce.


 
Pierwszy etap, czyli szuru szuru ołówkiem był bardzo sympatyczny. Może kiedyś poprzestanę tylko na tym.

 
Papier pod spodem to instrukcja składania czegoś-tam z IKEI. Czasami warto kupować meble.






Liczba etapów jest nieparzysta, więc chcąc zachować względną symetrię i porządek w tym poście oraz pragnąc zamieścić końcowy, finalny etap w większym formacie niż pozostałe obrazy, muszę zapełnić tą przestrzeń jakimś tekstem, dość mętnym i neutralnym, co nie powinno mi sprawić problemu ze względu na to, że już pisałam pracę licencjacką oraz obecnie piszę magisterską a zatem jestem specjalistką w dziedzinie rozwadniania słowa pisanego.








A oto wspomniany efekt końcowy. 

Nie bawiłam się nawet kontrastem, było ładne słońce i zdjęcie wyszło ładnie. :)

Przy okazji: może ktoś z Was byłby zainteresowany malunkiem w tym stylu? :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz