Ostatnimi czasu moją ulubioną techniką jest szkicowanie metodą tradycyjną a następnie bawienie się komputerem. Nie, bynajmniej jednak nie odstawiłam kredek- myślę, że mojego ostatniego potwora pokażę światu jeszcze w sierpniu ;). Jednak wracając do mojej pin-upki- bardzo przyjemne było oglądanie póz specyficznych dla tamtych lat i wybieranie czegoś, co będzie wyglądało satysfakcjonująco na rysunku. W trakcie troszeczkę i tylko przez chwilkę, ale żałowałam, że zdecydowałam się taboret... Sukienka prezentowałaby się ładniej, gdyby była pokazana w całości... Jednak, mimo wszystko, jestem zadowolona z układu nóg, które w innym przypadku nie ujrzałyby światła dziennego w takim stopniu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz