1.pomysł przyszedł jednego dnia,
2. szkic w kolejnych,
3.pomysł na kolory w kolejnym tygodniu, a
4. w następnym w końcu zabranie się za nakładanie farbek.
5. A potem trochę skanowania i tak dalej.
5. A potem trochę skanowania i tak dalej.
Swoją drogą, bardzo doceniam akwarele za szybkie schnięcie i zero tak zwanego babrania się, którego nie cierpię. Tym razem miało być dużo jasnych kolorów, jak najczystszych i najszlachetniejszych; zupełnie jakbym obraziła się na szarości, czernie i burości. Ćwiczenie dość trudne, biorąc pod uwagę przyzwyczajenie/preferencje.
A to ostatnimi czasy było słuchane i mogło mnie nieco nakierować. Muzyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz