Oto i on, na zielonym tle, za czasów świetności swojej. Jakby wołał o rychły proces naprawczy.
Śnieg, ładny i iskrzący, herbata... Albo i czekolada! Gorąca zupa po powrocie do domu, ładne płaszczyki zimowe w wystawach sklepowych, zimne powietrze zabija kochające duchotę wiruski a przy odrobinie szczęścia zakrywa bielą psie bobki (lub większe: boby). Ale z drugiej strony przemakające buty. Ślady soli na nich. Stanie na przystankach...Spóźnione pociagi... Hola, hola, stop. W każdym razie, ta praca miała być typowo zimowa, kojarząca się ze wspomnieniami, czasem, itp. :) W aranżacji, hm, no trochę komiksowej, ale z zamierzenia też nie do końca dopracowanej. Ot, urywek rzeczywistości.
Odnoszę wrażenie, że na ten moment wyczerpałam temat;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz