Dzisiaj coś baaaardzo świeżego. Od pewnego czasu trochę odpoczywałam od ambitniejszego rysunku i uzywałam głównie pisaków i cienkopisów. Są łatwe w użyciu, nie trzeba się bawić w aranżowanie przestrzeni, by ich użyć
Może któryś z nich nadaje się do publikacji, to się okaże. Na razie wczorajszy, ascetyczny wręcz obrazek akrylowy na podobraziu- nie byłoby go, gdyby nie dwa wypadki z opakowaniami farby. Zdecydowało się ono poluzować swoje granice i wypuścić z uwięzi sporo zawartości. Niestety nie zdążyła ona nigdzie odpełznąć i zniknąć pod meblami, gdyż szybko ja poskromiłam i umieściłam na miejscu, skąd już nie ucieknie, chyba, że kiedyś w szale zdecyduje się spalić to dzieło.
Co prawda coś kojarzyłam, ale dopiero po fakcie odkryłam, że tak intensywnie czerwone klify istnieją.
No dobrze, nie aż tak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz