Dzień wita mnie ciemnością i ciemnością żegna; słoneczne chwile muskam przez chwilę i z żalem, bo wiem, że już niedługo znów przyjdzie je pożegnać i znów zapalą się latarnie. Wczoraj przez moment prószył śnieg i pomyślałam o ulicach, które stają przed szansą roziskrzenia się jasnością, jednak ta wizja szybko rozpłynęła się w mżawce. Chwilowo wypruta z wyobraźni i ambicji artystycznych, zaczęłam zatem przeglądać folder z ostatnimi pracami, by w końcu coś wrzucić na porzuconego bloga.
Babeczki. Ponieważ jedzenie było, jest oraz będzie bardzo ważne.
Nie zapanowałam nad formatem i oryginał jest tak duży, że spokojnie dałoby radę wydrukować z niego mały plakat. Zaszalałam także pod względem wyboru tła- rysunek jest graficzny, lecz użyłam "papieru czerpanego", by całość wyglądała ciekawie.
Cóż więcej. Na rysunku są po prostu babeczki, trudno byłoby doszukiwać się w nich jakiegoś głębszego znaczenia, nie będącego przykładowo wydumaną metaforą na temat relacji ludzi w kontekście postrzegania przez nich aspektów związanych z zewnętrznością i osobowością (no właśnie, wydumaną). Jedyne, co krążyło mi po głowie podczas ich tworzenia, to motyw babeczki wakacyjnej oraz babeczki świątecznej. Ale to zapewne widać na pierwszy rzut oka. :)
Kolejną większą pracą będzie coś zainspirowane dawnym rysunkiem. Ot tak- dla sprawdzenia postępów metod tradycyjnych.
Jakie słodkie :) Babeczka wakacyjna wygląda na taką orzeźwiającą, jadłabym :P
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta różowa. Wygląda na smaczną ;).
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie piszesz. Pozdrawiam ,)