Ubiegłe dwa tygodnie zawierały 2 istotne projekty:
a.) obrazek wykonany na urodziny przyjaciółki oraz
b.) udział w warsztatach z rysunku, wygranych w konkursie na pewnej stronie
Punkt a.) został wykonany w dwa dni- z przerwami na egzystencję weekendową- za pomocą metody akrylowej i dużej dawki soundtracków filmowych (w 90%- Hunger Games). Portrecik jest u właścicielki od ostatniego, bardzo miłego piątku, więc bez lęku i trwogi o zakłóconą niespodziankę mogę kliknąć na "wstaw obraz".
Namacalnym efektem punktu b.) jest szkic dokonany na 8 godzinach zajęć. Jestem świadoma faktu, że nie jest to ukończone dzieło, jednak rezultat i tak mnie zadowala. Cóż, niewątpliwie znaczenie miało poczucie powrotu (nawet jeśli tylko w niewielkim stopniu) do czegoś, co zdawało się kilka lat temu zaginąć w bagienku pamięci... Będzie to brzmiało sztampowo, jestem pewna, ale naprawdę przyjemnie było dowiedzieć się nowych rzeczy i przypomnieć sobie jak dużo skupienia i cierpliwości wymaga martwa natura. :) No i mieć pretekst by zakupić gumkę chlebową, którą można kulać, rwać, szarpać, plątać, ugniatać...no i w sumie nią mazać.
(tak, to zdjęcie z krzesła)
Ooo praca z tych zajęć plastycznych wyszła Ci świetnie
OdpowiedzUsuń