27 lutego 2013

Atakują mnie te irytujące istotki, które rano przestawiają godzinę alarmu na za 10 minut...i znów na za 10 minut...i na za 10 minut... Okropne paskudy.
Ostatnio nawet farby i kredki poszły na urlop- te ostatnie leżakują na parapecie cierpliwie wyczekując słońca. Teoretycznie powinny też mruczeć, albo przynajmniej lizać szybę z ukontentowaniem.


Dziś wstawiam pracę wykonaną za pomocą kredek akwarelowych- w zdecydowanej większości na mokro. (możliwe, że kilka szczegółów ocalało, ale to raczej przez magiczny przypadek). Jeśli wierzyć szczegółom obrazu JPEG, jest chyba sprzed 1,5 miesiąca. Zresztą jest to mało ważne, a piszę o tym tylko dlatego, żeby zająć w poście trochę więcej miejsca. Mogłabym się pozastanawiać, po co w ogóle miałabym tu dużo pisać, ale nad tym to już sama muszę pomyśleć... Ale w skrócie. Wydaje mi się, że po pierwsze: rozpasałam się w ostatnich dwóch postach, a po drugie: zajmuje mi to cenny czas, który można by spędzić pożytecznie, np czytając bardzo mądre książki o rozwoju kariery naukowej w Polsce. :) Przypuszczam, że najwspanialej byłoby połączyć przyjemne z praktycznym poprzez ambitne działania, takie jak np. zakolorywanie wyrazów i tworzenie z nich nowych zdań wypowiadanych przez zwierzątka narysowane na marginesie. Brzmi jak coś, co można by robić całymi dniami, z przerwą na jedzenie ku wzmocnieniu sił. O, tak!


12 lutego 2013




Czasami po prostu przychodzi taka dziwna nostalgia, która z jednej strony ma źródło w nieuzasadnionym niczym smutku, a z drugiej w spokojnej radości istnienia... Dlaczego tak właśnie dziś zaczynam? Po prostu troszeczkę się tłumaczę. Ostatnio się rozpisałam na tematy zahaczające o psychologiczno- pedagogiczne sprawy... dlatego dzisiaj sobie daruję :). Dzisiaj jestem po prostu dziewczyną po egzaminach, ktora siedzi po nocy i myśli o jedzeniu. Wspomnę zatem jedynie o źródle-genezie rysunku.

Pomysł powstał po rozmowie z Pewną Osobą, dotyczej cząstki mroku w człowieku. Pomyślałam wtedy, że każdy ma swój prywatny Mrok, który prowadza ze sobą zawsze i wszędzie. Jeśli Mrok jest zbyt duży, karmiony złością, lękiem i złymi emocjami swojego człowieka, w końcu się rozbestwia i zaczyna w okrutny sposób kontrolować jego życie, prowadząc go wszędzie tam, gdzie zechce. To znaczy w paskudne, obślizgłe rewiry. Ale jeśli Mrok jest karmiony tylko raz na jakiś czas,tylko jakąś drobną kłótnią albo malutką dramą, to bez problemu jest w stanie spalić je w ciągu dnia, chodząc za swoim człowiekiem. Wtedy jest bezpiecznych rozmiarów i można się z nim nawet zaprzyjaźnić. ;)
Morał- nie przekarmiać Mroków. :p