29 kwietnia 2014

Z otwartym oknem.

Dziwny, długi dzień, który trwa od 7 rano, lecz nie przyniósł nic szczególnego.
Drobnostki. Otwarte okna zwabiają muchy i leniwe bąki. (Kilka dni temu udało mi się obronić swoje terytorium przed pszczołą rozgrzaną przez słońce). Z balkonu widzę biało- rudego kota, wyraźnie nie rozumiejącego przyczyny obecności aut jeżdżących po wąskiej uliczce. Denerwuje się jego losem, ale po minucie znika za rogiem i od tej pory muszę ślepo wierzyć w jego instynkt przetrwania. W czterech ścianach mieszam w wielkim kotle pracę magisterską, speech na język angielski i ćwiczenia wektorowe- łykam bezmyślnie. Świeżo wyprane niebo. Czerwona wskazówka tyka.

W końcu decyduje się na prezentację czegoś w technice tradycyjnej. Może niektórzy pamiętają post sprzed miesiąca, dziewczynę inspirowaną Dillon? Dzisiejsza praca powstała tego samego wieczoru, jest młodsza od swojej siostry może o 2 godziny, więc teoretycznie można je nazwać bliźniaczkami. (Zabrudziły ten sam słoik z wodą).



Słyszę muchę walczącą z zasłonką i próbuję wymyślić jakiś opis. Dziewczyna z balonami. Początkowo miałam zamiar posłużyć się całkowicie pewnym zdjęciem, jednak ostatecznie górę wzięła moja wyobraźnia. Nie ma w tym obrazku żadnej konkretnej symboliki- myślę, że każdy może go odczytywać jak chce, a nawet nie odczytywać wcale- bez ujmy dla niego... :)

20 kwietnia 2014

Lakiery

Z cyklu: rzeczy, które wyglądają dobrze tylko na rysunku i ekranie.

W dalszym ciągu wchłaniam tutoriale i tworzę w programie graficznym. Przypuszczam, że jest to w sporej mierze spowodowane tym, że włączając laptopa by tknąć pracę magisterską, prędko znajduję sobie różne przerywniki, tak dla rozluźnienia i odpoczynku umysłowego... :p

Dzisiaj lakiery zainspirowane pewną rozmową- początkowo miałam zamiar narysować to tradycyjnie, lecz, jako, że w ubiegłym tygodniu miałam zamiar pracować nad małym dopiskiem do teorii w magisterce...hmmm... Rezultat oczywisty. 
('klik' na małą żółto-brązową ikonkę na pulpicie...)


Chyba najbardziej problematyczne było tło, większość była zbyt jasna lub ciemna, dlatego postawiłam na paski. Pracowało się miło, tworzyć pędzelki i buteleczki nauczyłam się dzięki wspomnianemu tutorialowi- resztą bawiłam się sama, z różnymi rezultatami :) W rezultacie np. plama z przezroczystego lakieru wygląda (moim zdaniem) bardzo apetycznie, zupełnie jak lukier na ciastku... :p Nie było to do końca zamierzonego, ale czemu nie!

Cieszę się, że powoli wykraczam z poradników i magazynuję wiedzę- oby do przodu... W tej i innych kwestiach :p


7 kwietnia 2014

Antystresowa notatka

Gdybym była superbohaterem, nazywałabym się Superstres. Idea byłaby bardzo oryginalna i niemainstreamowa, bowiem walczyłabym z samą sobą, a mój znak rozpoznawczy byłby nieporównywalny ze sztampowym nietoperzem czy prostacką literką-  byłyby to obgryzione paznokcie oraz otoczenie przyjaznych cukrów w postaci ciastek i czekolady. Sygnał dźwiękowy- urywane zawodzenie.

Moje przejmowanie się wszystkim jest powodem dla którego postanawiam nie czekać, tylko wrzucić coś nowego na bloga. Czasami miło zająć sobie czas i nie myśleć o potwornych wizjach tworzonych przez głupi mózg.
Zresztą, jestem nawet zadowolona z tego ćwiczenia w Illustratorze. Tutorial był przyjemny, temat także. Oczywiście nie obyło się bez chwil stresu podczas tworzenia gradientu. ;)

Oto moja khohloma ( Dla zainteresowanych :) )



 Szczególnie satysfakcjonujące są owoce, zarówno te duże jak i małe. Jestem teraz w trakcie innych ćwiczeń, bardziej lub mniej udanych- zobaczymy co z tego nada się do prezentacji... ;)