21 czerwca 2014

Nocne pisanie.

Lekkie sukienki poskładane, na wierzch, przywabione chłodem, wypełzły spodnie i rozpinane sweterki. Pogoda jest mi zresztą dość obojętna, gdyż zbliża się powoli mistyczny 9 lipca a to powoduje rosnące napięcie, szaleństwo drobnych poprawek oraz bolesną wizję pożegnania z legitymacją. Aby osłodzić tę lekką gorycz stałam się właścicielką nowego zestawu kredek. Po raz pierwszy miałam okazję posługiwać się tak dużą skalą kolorów, doświadczenie to było niemal onieśmielające... Pierwsze testy materiałów dokonane ;). W najbliższym czasie na pewno się powtórzą- dzisiaj jednak coś innego.

Bawiłam się jakiś temu nowym programem. Różni się od poprzednich, których używałam; daje większą szansę na tworzenie portretów, co jest wprost rozkoszne, biorąc pod uwagę jak lubię ludzkie twarze.


Pierwszą warstwą było zdjęcie. Kolejną kolory, a następnie linie. Mnóstwo nakładanych na siebie warstw o różnym stopniu przezroczystości przyniosło efekt, o który mi mniej więcej chodziło... :) Pożądane będą jednak ćwiczenia związane z włosami, chętnie też powolutku zrezygnuję z linii, które automatycznie wprowadzają porządek i ułatwiają sprawę.

No to...na tyle. :) Następnym razem zapewne historia dotycząca kredek. :p

10 czerwca 2014

Muchy po burzy siedzą na słońcu

Lubię metafory. Kilka dni temu widziałam zmagania muchy, która wleciała do samochodu. Przez wiele minut wydawała się kompletnie ignorować istnienie dwóch, niemal całkowicie otwartych okien, obijając się uparcie o wszystko inne. Trochę podenerwowałam się jej natrętną, histeryczną wszechobecnością a potem pomyślałam sobie, jak często ludzie* postępują w podobny sposób.

Obiecałam sobie zatem, że po mitycznej obronie w wolnym czasie wezmę się  ostrzej do poznawania podstawowych programów graficznych (i nie tylko). Upływ czasu jest przerażający, ale jeszcze bardziej chyba tylko wizja nieskoordynowanego miotania się wzdłuż nagiej ściany przez te wszystkie mijające sekundy. Stwierdziłam, że zapiszę sobie to postanowienie tutaj- większa szansa, że je spełnię, skoro jest niejako "na zewnątrz". ;)

Można uznać, że praca mgr.ukończona. W ramach niezobowiązującego ukojenia od maratonu przy wordzie, excelu i ankietkach zabrałam się za dawno niestosowaną przeze mnie technikę.


Akwarele i czarny pisak żelowy. I chwalebna myśl przed rozpoczęciem całości, że warto wykonać szkic ołówkiem. Mniej więcej w połowie, kiedy wszystko wydawało się nie mieć sensownego kresu, pojawił się pomysł zarzucenia...Ale bardzo nie lubię tego robić, czuje wtedy, że za łatwo się poddaję i idę na łatwiznę. :)

W najbliższym czasie planuję "pokredkować" i "pografikować"- ale to drugie pewnie jak będę na 100% zadowolona z efektu. Czyli...czeka mnie trochę tutoriali. :)


*ludzie= ja :p