10 czerwca 2014

Muchy po burzy siedzą na słońcu

Lubię metafory. Kilka dni temu widziałam zmagania muchy, która wleciała do samochodu. Przez wiele minut wydawała się kompletnie ignorować istnienie dwóch, niemal całkowicie otwartych okien, obijając się uparcie o wszystko inne. Trochę podenerwowałam się jej natrętną, histeryczną wszechobecnością a potem pomyślałam sobie, jak często ludzie* postępują w podobny sposób.

Obiecałam sobie zatem, że po mitycznej obronie w wolnym czasie wezmę się  ostrzej do poznawania podstawowych programów graficznych (i nie tylko). Upływ czasu jest przerażający, ale jeszcze bardziej chyba tylko wizja nieskoordynowanego miotania się wzdłuż nagiej ściany przez te wszystkie mijające sekundy. Stwierdziłam, że zapiszę sobie to postanowienie tutaj- większa szansa, że je spełnię, skoro jest niejako "na zewnątrz". ;)

Można uznać, że praca mgr.ukończona. W ramach niezobowiązującego ukojenia od maratonu przy wordzie, excelu i ankietkach zabrałam się za dawno niestosowaną przeze mnie technikę.


Akwarele i czarny pisak żelowy. I chwalebna myśl przed rozpoczęciem całości, że warto wykonać szkic ołówkiem. Mniej więcej w połowie, kiedy wszystko wydawało się nie mieć sensownego kresu, pojawił się pomysł zarzucenia...Ale bardzo nie lubię tego robić, czuje wtedy, że za łatwo się poddaję i idę na łatwiznę. :)

W najbliższym czasie planuję "pokredkować" i "pografikować"- ale to drugie pewnie jak będę na 100% zadowolona z efektu. Czyli...czeka mnie trochę tutoriali. :)


*ludzie= ja :p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz