25 maja 2014

50-tka na plaży.

O ile mnie pamięć nie myli, to pięćdziesiąta notatka na blogu. Nic ekstremalnie zaszczytnego, ale okrągłe liczby moim zdaniem zasługują na drobną wzmiankę, tak dla zasady :p

Nudne są już te moje tłumaczenia związane z nawałem prac graficzno-komputerowych (mogłabym się postarać, by to jakoś ładniej ująć, ale sądzę, że ogólna idea tego sformułowania jest klarowna). Zatem dzisiaj daruję sobie to korzenie się przed niewidzialnym sądem i po prostu stwierdzę: dzisiaj coś, co powstało około miesiąca temu podczas ćwiczeń.

Co prawda w pewnym momencie odpłynęłam od tutoriala i zaczęłam kierować swoją małą wektorową tratwę w innym kierunku... jednak ostatecznie w sztuce i tak po prostu nie da się dotrzeć do dokładnego celu wyznaczonego przez poprzednika ( a nawet jeśli, to moim zdaniem zasługuje to  bardziej na docenienie umiejętności technicznych wykonawcy niż jego artystycznej duszy). Zatem ogólna misja zakończyła się powodzeniem. :)



Klimat pracy uzupełnia się z ostatnio czytaną przeze mną literaturą. Powróciłam do Austen a także, przez moment, do Lucy Maud Montgomery. ;) Mój mózg przeczuwając nadchodzący zawał tabelkami i wykresami próbuje wysmarować się warstewką romantyzmu, niczym plażowicz uzbrojony w butlę olejku do opalania. Metafora adekwatna do pogody za oknem. :)


14 maja 2014

Wektorowe morze

Jedna misja za mną. Ankieta do pracy magisterskiej w trakcie rozsyłania. Jak na razie 0 wyników, ale zapewne za 2 tygodnie będę szlochała próbując je analizować i przełożyć na kolejny rozdział... Zatem niech ten stan trwa, póki może... Lub póki przynajmniej nie zamknę zupełnie teorii.

Ciągle trwa moja przygoda z grafiką. Rysuję też metodą tradycyjną, jednak są to drobiazgi- jak na przykład ostatni B-smart z KFC. Bez przesady, nie muszę się aż tak afiszować swoją miłością do jedzenia. Wystarczy, że z moich oczu wylatują tęcze na widok burrito, żelki w sklepie wołają do mnie cienkimi głosikami a na myśl o zeszło-weekendowym wyjeździe nad morze moją pierwszą wizją są pyszne, złote, smażone dorsze z frytkami i surówką.

Wyjazd był tak wyczekany i owiany aurą wspaniałości, że nawet pobudka o 5 rano stała się nieważna. Morze. To nie miejsce na prywatne wynurzenia (hihi), lecz chciałabym podzielić się jednym wspomnieniem, które zostało uwiecznione na zdjęciu a następnie przetworzone na grafikę :) Podobieństwo na poziomie "mniej więcej" (jak się dowiedziałam), lecz nie o odwzorowywanie tu chodziło a o miłą zabawę ^ ^.



Byłam grzeczną dziewczynką i zastosowałam sporo warstw...Dzięki temu nie zaczęłam rysować, jak to się zdarzało kiedyś, bezpośrednio na zdjęciu lub na szkicu. Oglądając portrety wykonane w Illustratorze, których jest pełno w Internecie, wzdycham, bo widzę, że sporo przede mną- ale miło było zrobić taki mały kroczek :)