31 sierpnia 2014

Grzebanie w lipcu.

Zanim powrócę do rzeczywistości, w której przebywa skaner i nowsze efekty użytkowania kredek- coś ciut starszego, bo z zeszłego miesiąca. Rysunek powstał na hasło "Let's draw 90s dress!" (adres grupy, która jest poświęcona sukienkowym wyzwaniom podam prawdopodobnie na fanpage'u :) ). Zainspirowałam się wczesnym stylem Gwen Stefani, Niny Persson z The Cardigans oraz tym, co zapamiętałam z lat szczenięcych (wczesnych lat 90-tych), czyli ślimaczkami z włosów, drobną kwiecistością wzorów i wyrazistymi kolorami, które gryzły się niekiedy aż do krwi (lecz nikt nie zwracał na to większej uwagi).
Zaczęłam od szkicu ołówkiem, przyznam, że dość szybkiego i nie silącego się na staranność:


Realia mało polskie- wyszło raczej dość międzynarodowo. Założę się, że w słuchawkach brzmi Nirvana...lub główny motyw z Beverly Hills (pozory mylą!) :p

 I kolorowanie:


Kolory same o sobie zadecydowały. Nawet nie pamiętam myślenia o nich w trakcie tworzenia. Ale tak naprawdę na rysunku mało się dzieje, dlatego Mózg nie musiał analizować tego, czy barwy sąsiadujące będą się z sobą godziły, czy ogólna kolorystyczna kompozycja jest spójna oraz czy nic się z sobą nie zlewa w lepką mozaikę. Przykre było odkrycie, że za późno zabrałam się za tło- stąd ta szalona kombinacja z białymi plamami (swoją drogą być może po prostu jeszcze nie odkryłam, jak to zrobić bez niszczenia postaci na wierzchniej warstwie ;) ). No i troszkę męczący był ten drobny wzorek na sukience... Ech, ech... Ale w końcu opracowałam motyw odpowiedniej wielkości, który wystarczyło powielić... Robienie tego ręcznie byłoby frustrujące. :) Chociaż takie dziobanie przynosi też dużo satysfakcji i dziwnego, wewnętrznego spokoju-ale o tym następnym razem!

23 sierpnia 2014

Niedługo zima

Hasła tygodnia:
1. Prokrastynacja
2. NIEDŁUGO PONIEDZIAŁEK
3. Fajnie, że nie jest gorąco
4. Szkoda, że nie jest gorąco (lato się kończy)

Zauważyłam, że moje wpisy na blogu robią się coraz mniej metaforyczne oraz przemyśleniowe i zdążają w kierunku twardej analizy wykonanego przeze mnie wytworu artystycznego, niekiedy opatrzonej paroma zdaniami na temat tego, co zamierzam zrobić w przyszłości (a o czym zazwyczaj zapominam po 2 dniach). Czy to źle? Czy to dobrze? Kiedyś chciałam być (uwaga, język symboliczny) małą wróżką chowającą się w kielichach kwiatów i bawiącą się samotnie w świetle Księżyca a dziś coraz częściej myślę jak cudaczna hybryda introwertycznego elfa i złośliwego smoka, niefrasobliwie podpalająca samą siebie i różne przedmioty a następnie próbująca to ugasić. Czasami trudno stwierdzić, czy wszystkie zmiany dążą w dobrym kierunku, ale chyba wszystko ma jakiś cel? Odeszłam trochę od dawnego stylu w rysunkach, co czasami budzi mą refleksję, jednak pociesza mnie to, że po próbach wyewoluowania w lepszym kierunku, zawsze mogę do niego powrócić.

Cóż, co było to nie wróci. Dlatego dziś coś nowego, ale nareszcie nie związanego z grafiką. To PRAWDZIWY rysunek: akwarele, tusze, papier i w ogóle. Pełen wypas. :p



I, tak, jest związany z jedzeniem. Nie wiem co to za owoce, ale nawet jeśli okaże się, że są trujące, są czymś, co można zjeść. Arszenik chyba też jest jedzeniem?

17 sierpnia 2014

Fast food

Co prawda niedziela nieuchronnie zbliża się do swego końca, jednak może zdążę poczęstować kogoś burgerem. :) Skoro dziś jedzenie fast foodowe, to i notatka będzie bardzo szybka (przez tych kilka dni nie nazbierałam zbyt wielu cennych refleksji- bo do nich nie wlicza się to jak bardzo kocham format png oraz jak bardzo cieszę się ze zdobycia kilku wspaniałych książek kucharskich):


Taka oto grafika. Wszystko jest tu bardzo proste, oczywiste i czyste a przynajmniej takie było moje zamierzenie. Krążki cebuli wetknęłam z pewną niechęcią (zwykle oddaję ją Pewnej Znaczącej Osobie), jednak mimo wszystko PODOBNO są na tym świecie jej miłośnicy... :p. Sos: oczywiście miodowo-musztardowy. Sól i pieprz w ilości: odpowiedniej. I dużo bułkowego sezamu...Do oskubywania, rzecz jasna. ;)

14 sierpnia 2014

Niebieskości sierpniowe

Przez lato można oszaleć- otwiera wiele możliwości, ale jednocześnie rozleniwia i topi w słodkim likierze gorąca. Lipiec i sierpień związały mnie z laptopem. Ołówki i kredki (nawet te najnowsze...) muszą czuć się porzucone i czasami jest mi nieprzyjemnie z tego powodu- na swoje nieszczęście mam tendencję do nadawania przedmiotom ludzkich uczuć i jako dziecku zdarzało mi się płakać nad złamaną kredą. Pocieszam się tym, że gdy nasycę się programami i nauczę ich niezbędnych podstaw, będę mogła zwinniej poruszać się w metodach tradycyjnych i upiększać je komputerowo. Zresztą, kredkami posługiwałam się całe życie- czymże jest przy tym kilka miesięcy psucia oczu?

Błękitna Lipcowa Pani nieporuszona moim patetycznym wstępem pręży się wyczekując oceny jej wdzięków. Skubana- kwiatek we włosach to jej jedyna troska. W jej wektorowej duszy nie trzaska z pewnością ogień, trawiący żarłocznie wszystko co napotka na drodze, lecz przeciwnie- słyszę tam szum delikatnego wodospadu.


Zazdroszczę jej trochę...Hm, jednak sama nie wytrzymałabym długo w tej pozie. Cóż, każdy jest stworzony do czegoś innego. :)


10 sierpnia 2014

Niedziela? Rosołek!

Miałam z tą ilustracją kłopoty, które podwójnie przedłużyły czas przy niej spędzony. Nie, to nie kurczaczek był problematyczny, ani nawet rozmieszczenie obiektów... Po prostu czasami każdy zapomina zapisać zmiany, prawda? I każdemu na pewno kiedyś zamknął się program, w którym pracuje- ot, tak- akurat przy dopieszczaniu końcowych szczegółów :P Mimo tego horroru i minuty spędzonej w milczeniu, żeby nie wywołać własnej implozji, nie poddałam się... pewnie dlatego, że chodziło o jedzenie. Dla niego zawsze warto się poświęcić! ;)


Oryginalnie garnek nie miał się uśmiechać, wszystko miało być porządne i poważne, jednak czegoś tu brakowało. Być może tą minką chciałam podświadomie wyrazić radość z tego, że to już koniec (i że teraz zapisałam zmiany :p). Ponadto, może to głupie, ale jestem nadzwyczaj zadowolona z pora. To przebiegłe warzywo zajęło trochę czasu, bo określenie gdzie ma zaokrąglenia a gdzie "skrzydełka", gdzie jest białe a gdzie już zielone i w jakim stopniu, było naprawdę intensywnym doświadczeniem. Trochę pomógł mi wszechmocny Internet ;)

Kolejnym rysunkiem związanym z jedzeniem podzielę się w przyszłym tygodniu, prawdopodobnie w niedzielę :) 

6 sierpnia 2014

Krótko i morsko

Według wcześniejszych założeń dziś miało być trochę jedzonka (graficznego), które powstało w ubiegłych tygodniach. Jednak wczoraj zainspirowałam się czymś trochę innym, a mianowicie morzem :). Oto kąpiel w błękitach, szafirach i chłodnych zieleniach, okraszona odrobiną fantazji:

Myślę, że jeszcze pokombinuję z kolorystyką, ale to już raczej dla swojego użytku. Róże i fiolety brzmią kusząco, ale i ryzykownie... :p Zupełnie jak łyk ślicznego, błyszczącego napoju z terpentyny i brokatu.

A następnym razem- rosołek!