8 marca 2014

Upiór na dzień kobiet

Chusteczki, Febrisan i bulionik- tak można streścić mój ostatni tydzień. Mimo wszystko udało mi się zrobić parę rzeczy (...a paru nie...  jest coś takiego jak podświadome priorytety :p ), między innymi dokończyć kolejny rysunek ze zdjęcia. Tym razem zostało ono wybrane przez pewnego miłośnika musicali (nie będącego mną). ;)

Nie mam głowy do elokwentnych wywodów, zatem szast-prast! Ramin Karimloo.

 

Próbka działalności:



Baaaaaaardzo rzadko rysuję lub maluję mężczyzn, dlatego uznałam tę propozycję za swoje osobiste wyzwanie. Szczerość nakazuje mi stwierdzić, że zazwyczaj ich ubrania nie sprawiają takiej wizualnej przyjemności jak dziewczęce, powiewające suknie, koronkowe rękawki czy miliony malutkich guziczków. No i czym ma im powiewać metafizyczny wiatr z niewiadomego źródła? (Mój mózg chyba mi podpowiada, ale ćśśś.)
Rysowanie jednak sprawiło mi więcej radości niż przypuszczałam, co daje nadzieję na choć częściowe wyrwanie się z kobiecej matni, ;)

Ech ech, podobieństwo nie gra tutaj głównej roli... Co nie przeczy temu, jak fajne było zajmowanie się m.in. fakturą marynarki i krótkimi włosami. Całe to portretowanie traktuję jako formę ćwiczenia i udoskonalanie się w dziedzinie, która niejako zawsze była na uboczu... Niewątpliwie będę próbowała dalej :)

Kto dotarł do tego momentu? Zawsze jestem ciekawa czy ktoś czyta te wywody ;)

2 komentarze:

  1. Ja dotarłam do końca twojego posta :D Pierwsze na co zwróciłam uwagę to świetnie narysowana marynarka ^^ Cudnie Ci wyszła :) Ja też nie miałam nigdy chęci na rysowanie panów :) Z reguły na ich nudne stroje właśnie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ubranie. Naprawdę fajnie wyszło. Mężczyzna ma trochę większy nos. A ja nie lubię ich rysować chyba ze względu na fryzury. Na jeża- chyba najgorsza fryzura.

    OdpowiedzUsuń