29 września 2016

Powroty i kasztany.

"One thing's for certain, oh
A year like this passes so strangely
Somewhere between sorrow and bliss"

Znów widziałam czerwień liści, znów goniły mnie porozrywane chmury, znów wdychałam to specyficzne, ulotne zimno. I znów tyle kasztanów leży na chodnikach. I przypomniały mi się słowa o tym, jak jesień pięknie przypomina o tym, że czasami warto sobie odpuścić i po prostu pozwolić niektórym rzeczom, które już nie są ważne, odejść.

Pod warstwą liści, patyków i skrzydełek martwych owadów kryje się świat, który już za kilka miesięcy ponownie wybuchnie z nową siłą. Tymczasem poczekajmy. Idąc szeleśćmy, puszczajmy kłęby pary z ust, rozcierajmy ścierpnięte dłonie, pijmy gorące herbaty, wybierajmy rano swój ulubiony sweter. Patrzmy w zimne, śliczne, błękitne niebo. Czekanie wcale nie jest gorsze. Czekanie jest kreacją.

Długopis, czwartkowy wieczór i szemrzące okno, a później trochę zabawy, której mi ostatnio brakowało :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz