13 grudnia 2015

Coraz dalej, coraz bliżej.

Pojawiło się coś na kształt inspiracji. Najchętniej zagrzebałabym się w grocie filmów i książek, błogosławiona co jakiś czas deszczem jedzenia spadającego z nieba. Nawet w jaskini platońskiej. Wszystko jedno. :)

Ciekawe kiedy będę mogła napisać, że nie narysowałam czegoś na szybko. Może wtedy, kiedy będę miała odwagę szczerze wyznać, że jestem zbyt leniwa i nieco rozedrgana, by zająć się jedną rzeczą porządnie, całkowicie, od początku do końca, na 100%. Jakiś głosik mówi jednak, że mogło być gorzej, a skoro tak, to po prostu najwyraźniej teraz jest moment w życiu na graficzne śmieciochy. Nie wierzę w to, że wszystko w życiu ma swoją przyczynę i jest dla jakiegoś powodu...I mimo, że książka, którą się zainspirowałam (o tym niżej) nie jest w gruncie rzeczy arcydziełem, lecz bardzo ładnym i wciągającym czytadełkiem, to podoba mi się idea, że wszystko jest tylko grą. W której w sumie przecież nie ma ustalonych odgórnie zasad ani instrukcji. Każdy gra po prostu sobą. Cóż, dlaczego więc miałabym sobie wmawiać, że powinnam teraz zająć się malarstwem olejnym albo performancem ulicznym? A zatem, skoro nie podpisałam umowy zabraniającej mi tworzyć śmieciochy:


Jak niektórzy mogą się domyślać- Katniss Everdeen, Igrzyska Śmierci. Szkic długopisem, ołówkiem, cienkopisem; kolory, głębia i efekty dodane w pewnym programie graficznym.  Miałam oczywiście ochotę użyć ognia z grafiki google, ale udało mi się powstrzymać- nie chciałam pójść na łatwiznę. 

Tak jak wcześniej wspomniałam, jest to szybcioch. Ale miły w realizacji. Tak samo jak maltretowanie soundtracku ze wszystkich filmów. ;)

https://www.youtube.com/watch?v=HydMrog6n40

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz