28 stycznia 2016

O szyciu i czerwieni

Była sobie dziewczynka. Dziewczynka jest pozornie sama, wrzucona w studnię życia i tka tam swój los, aż ktoś ją wyciąga i "ratuje". Dziewczynka coś zyskuje, coś traci... Co jest błogosławieństwem a co przekleństwem? Właśnie. Link do treści, którą się zainspirowałam. 

Mam ochotę na duży format, na duży oddech, na dużo słońca. A przede wszystkim dużo snu. Ale przecież nawet te poranki, które mnie z niego okradają mogą być ładne, ze zjawami ludzi, z przemykającymi kotami, z migającymi światłami gdzieś w oddali. Może nie są to własnoręcznie uszyte poranki, ale część nici z pewnością jest moja. 


Zastanawiałam się, którą scenę wybrać, tym razem postawiłam na coś mniej ekspresyjnego. Błędem był format i technika- zgryzły się w pewnym momencie nawet dość mocno. Farby na miniaturkach- nie. (uwaga na przyszłość). 
Staram się wypracować coś, co można nazwać jednorodnym stylem- widzę, że prace różnią się od siebie. Chcę więcej. A więc pierwszy krok planu mam za sobą. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz